środa, 21 maja 2014

Opowiadanie o wielkanocnym zajączku

        Wielkanocny zajączek

  Pewnego dnia, kiedy słońce było już wysoko na niebie, Zuzia siedziała przy stole i malowała jajka. Część z nich była już upiększona ślicznymi malunkami. 
 Już jutro był ten wspaniały dzień, gdy Zuzia wraz z rodzicami szła do kościoła z pięknymi jajkami. Dziewczynka potrafiła je malować aż do samego wieczora. Tak też się stało. Wyczerpana i z bolącymi rękami poszła do łóżka. Ledwo dotykając poduszki, zasnęła pogrążając się w głębokim śnie.
Obudziła się na zielonej łące gęsto pokrytej kolorowym kwieciem. Nie była ubrana w swoją różową piżamę w króliczki. Wręcz przeciwnie. Miała na sobie niebieską, rozkloszowaną sukienkę w kratkę, sięgającą jej do kolan. Była uczesana w misternie ułożony kok z wielką niebieską kokardą na głowie. Na nogach miała czarne buciki. Pod nimi natomiast widniały śnieżnobiałe podkolanówki wykończone falbanką. Zuzia rozglądnęła się niepewnie po okolicy. To z pewnością nie było jej łóżko. Nagle obok Zuzi pojawił się zając. Był biały. Miał na sobie czerwony garnitur z muszką i wysoki czarny cylinder. Na jego dłoni pobłyskiwało złote jajko. 
- Dzień dobry, Zuziu! Witaj w Pisankowej Dolinie! Znalazłaś się tutaj, aby odzyskać coś, na czym ci bardzo zależy. 
Faktycznie. Zuzia zgubiła niedawno swoją ukochaną lalkę, Penelopę. Jednak nie ubolewała zbytnio nad tym, gdyż tata obiecał jej nową zabawkę na jej urodziny, które miały być już za 2 tygodnie. 
-Wiesz już co to jest, Zuziu? Więc ci powiem. 3 tygodnie temu pokłóciłaś się ze swoją najlepszą przyjaciółką, Zosią, nieprawdaż?
-Ach tak, rzeczywiście....ale to przecież nic takiego. 
-Jak to nic takiego? Przecież przyjaźnicie się od 5 lat.
-Przyjaźniłyśmy się...- odpowiedziała z niesmakiem Zuzia.
-Nie można takiej przyjaźni zmarnować. Dlatego postanowiłem wyrwać cię z krainy snu i przysłać cię tutaj. Przed tobą leśna dróżka. Musisz iść nią dopóki nie ujrzysz złotego jajka, które trzymam w łapie. Dostaniesz koszyk, do którego musisz zbierać pisanki. Będą one ukryte gdzieś przy ścieżce. Musisz zebrać 7 jajek. Przy każdym z nich ujrzysz wspomnienie związane z Zosią. Strzeż się czarnego kruka, który będzie podrzucał ci nieumalowane jajka. Powodzenia! I już go nie było. Zuzia wyruszyła w podróż. Wesoło skacząc, ruszyła ścieżką w głąb lasu. Chwilę później ujrzała pierwsze jajko. Wzięła je do koszyka, a przed nią ukazał się wielki obraz. Ona i Zosia gdy miały zaledwie 3 lata. Stały na łące, a ich palce były złączone w geście wiecznej przyjaźni. Zuzia uśmiechnęła się pod nosem, ale chwilę potem uświadomiła sobie, że przecież są pokłócone. Idąc dróżką ujrzała kolejną pisankę. Energicznie ją podniosła, gdyż chciała się dowiedzieć, jakie inne wspomnienie na nią czeka. Tym razem ujrzała ich pierwszą wspólną wycieczką. Razem w samochodzie, śmiejące się i pokazujące palcem na przechadzające się osoby za oknem. I znów powróciły wspomnienia... I tak z każdym kolejnym jajkiem. Zuzia zatrzymała się przy 5 jajku. Niedaleko leżało inne, złe, przed którym ostrzegał królik. Nagle niebo poczerniało i zerwał się wiatr. Oczom Zuzi ukazał czarny jak smoła kruk, złowieszczo latający nad jej głową.
-Witaj, dziewczynko!- powiedział jej skrzeczący głos- Weź to jajko, ono jest znacznie lepsze niż to brzydkie pomalowane. Pomyśl, co zobaczysz! Przecież ta Zośka nie zasługuje na twoją przyjaźń!
Ale Zuzia nie dała się tak łatwo zwieść. Już za dużo zebrała jajek, żeby teraz odpuścić.
-Nie! Jesteś złym krukiem i nie chce z tobą rozmawiać! Żegnam, panie kruku!
I energicznym gestem porwała jajko. Niebo znów było błękitne. 7 jajko. Zuzia z drżącymi rękami je podnosi. I widzi ostatnią scenę. Ona i Zosia odwracają się od siebie i odchodzą i w inne strony. Z oczu Zuzi popłynęły łzy. Zrozumiała, że powód kłótni był głupi i znów chce się z Zosią przyjaźnić. Wzięła do swych rąk pisankę i pobiegła ku już migoczącemu złotemu jajku. Królik już na nią czekał. 
-Dziękuję, dziękuję ci zajączku! To było wspaniałe przeżycie. Najważniejsze, że uratowałeś naszą przyjaźń!
-To była moja misja. Do zobaczenia w przyszłości, Zuziu!
Po prostu się rozpłynął. Dziewczynka obudziła się w swoim łóżku. Była 7.00. Zuzia szybko się ubrała i pobiegła do domku Zosi. Na szczęście był niedaleko. Gdy tylko dziewczynka otworzyła drzwi, rzuciły się sobie w ramiona. Razem udały się do kościoła, aby poświęcić jajka, a potem do pobliskiego parku, aby pobawić się. Na koniec dnia, wyczerpana Zuzia opadła na łóżko. I na granicy snu wyszeptała tylko: "Dziękuję ci, zajączku".
                                                                    

                                      Autor:Aleksandra Zezyk,klasa 6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz